sobota, 20 grudnia 2014

ROZDZIAŁ VI


~ Chciałbym was bardzo, ale to bardzo przeprosić za to, że nie było rozdziału w stałym dniu :/ Jeszcze dzisiaj ukaże się VII rozdział ;) Przepraszam raz jeszcze i nie pozostaje mi nic innego niż, zaprosić was do czytania i komentowania J ~


    Nico siedział w kinie, trzymając Willa za rękę.
    Byli oni na maratonie horrorów. Czarnowłosego to śmieszyło, lecz jego partner by powstrzymać się od zamykania oczu, zajadał się popcornem. Zjadł ich już cztery wielkie pudełka. Jak się znaleźli w kinie? Nick. Chłopak załatwił im ten wieczór, a sam poszedł na jakąś zabawę dla śmiertelników. Powiedział, że musi się czegoś napić i pomyśleć nad paroma rzeczami.
    Will właśnie skończył pożerać piąte pudełko. Ile tego się zmieściło w jego płaskim brzuchu? Nico rozmyślał nad tym od dziesięciu minut. Patrząc na ekran.
- Już nigdy więcej nie zjem popcornu – Mówiąc to Will, ścisnął rękę czarnookiego. Na sali byli tylko oni i parę par siedzących niżej.
    Siedzieli tam jeszcze parę godzin, aż maraton się skończył. Po seansie ubrali się i wyszli z kina. Noc była bardzo ciepła i piękna. Księżyc w pełni królował na niebie wśród jasnych gwiazd. Po ulicach miasta wlekli się tylko jacyś pijani mężczyźni, śpiewając jakieś sprośne piosenki.
- Mam ochotę na spacer, co ty na to? – Zapytał Nico, złotowłosy niechętnie pokręcił głową.
- Masz broń? – Niebieskooki sięgnął ręką  w okolice uda. Tam gdzie zawsze nosi swój nóż myśliwski.
- Ja? Zawsze. – Nico pociągnął chłopaka w stronę najbliższego lasu, który znajdował się dwa kilometry od ich położenia.
    Gdy obaj zmęczeni doszli już na miejsce, Nico spojrzał na zegarek od brata. Nick kupił go parę dni po tym jak dowiedział się kiedy były jego urodziny. Nico opierał się, lecz gdy szatyn otwiera usta, wszyscy milkną, nawet zwierzęta. Miał tak magiczny głos, prawie tak jak Czarmowa Piper. Wskazówki zegarka wskazywały na to, że jest parę minut po czwartej nad ranem.
- I co było tak strasznie? – Zapytał Nico z złośliwym uśmieszkiem  na twarzy. Złotowłosy objął czarnookiego w tali i przyciągnął do siebie.
- Nie, z tobą nigdy – Usta Willa lekko dotknęły ust czarnowłosego. Gdy Nico lekko przymknął oczy, złotowłosy przewrócił go na plecy i  zaczął się śmiać. – Gonisz.
    Will zaczął uciekać w ciemny las. Nico poderwał się z ziemi i popędził za ukochanym. Ich zabawa trochę przypominała pościgi bogów lub innych mitologicznych stworzeń za nimfami lub łowy, łowy Artemidy i jej sojuszniczek. Złotowłosy uwielbiał biegać, Nico nigdy by mu w tym nie dorówna. Choć Will zawsze dbał o jego kondycję. Czarnooki stracił z oczu niebieskiego i się trochę zmartwił. Nico przyspieszył. Parę minut po rozpaczliwym szukaniu i nawoływaniu Nico stanął by odpocząć. Z jego ust wylatywała para. Nagle ktoś złapał Nico za usta i odciągnął do tyłu. Chłopak szamotał się lecz napastnik był silniejszy, odciągnął czarnowłosego parę metrów dalej i w końcu go puścił. Chłopak szybko wstał, wyciągnął sztylet spod rękawa i przyłożył go do szyi złoczyńcy. Jego oczom ukazał się Will z palcem jednej ręki przy ustach, a palec drugiej, powędrował w stronę dwóch osób, których chłopak przedtem nie zauważył. Z zarysu postaci można było wywnioskować, że są to dwie kobiety.
    Nico zmrużył oczy i ze swoim Podziemnym wzrokiem spojrzał na ów panie. Jedną chłopak rozpoznał od razu. Była to jego znienawidzona macocha, Persefona. Była ubrana w czarny płaszcz do ziemi. Drugiej kobiety czarnowłosy nie rozpoznał, miała ona długie blond włosy i czarną sukienkę do ziemi. Jej suknia różniła się tym od sukni Pani Podziemia, że wiła się jeszcze przez pół metra po runie leśnym. Kobiety były pochłonięte w rozmowie.
- Moja kochana Nemezis, jesteś pewna, że chłopak jest gotowy? – Zapytała Persefona. Bogini zemsty lekko się uśmiechnęła.
- Ten szczyl jest gotowy zawsze, ale to zawsze na zemstę, moja kochana Persefono. W końcu to ja go urodziłam – Nico wydało się dziwne, że bogini mówi tak o swoim dziecku. Blondynka lekko się uśmiechnęła. – Mam nadzieję, że zrozumiał plan.
- Tak, ciekawe. Martwi mnie tylko jedna rzecz. Czy ten… dzieciak będzie potrafił zabić z zimną – Persefona odrzuciła swe czarne jak słoma włosy do tyłu.
- Mike? Gdybyś widziała, co robił z zabawkami gdy był mały. Wyrywał misiom głowy, żołnierzyki łamał na pół, a samochody zrzucał z piętra. Najbardziej lubił bawić się nożami – Twarz Nemezis przybrała wyraz czystego szaleństwa.
- Bardzo dobrze, bardzo dobrze. Już na mnie pora, kochanie. Dopilnuj wszystkiego – Persefona zapadła się pod ziemię.
- Nienawidzę jak to robi – Blondyna podniosła lekko suknię i skoczyła w niebo, parę sekund później już jej tam nie było.
    Nico obrócił się w stronę Willa.

- Hostibus – Powiedzieli w tym samym czasie. Los nie był po ich stronie. Nico usłyszał odgłosy sów i w tym samym momencie upadł na leśne runo.

3 komentarze:

  1. bardzo fajny rozdział. :) Pozdrawiam..
    http://ksiazki-ms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham! <3 Solangelo 4ever itd. Czekam z zapartym tchem! ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótki strasznie pżeczytalam w
    5min😞

    OdpowiedzUsuń